Kraje

środa, 2 marca 2011

Jamajka - piewsze zetkniecie z egzotyka

Prowadzenie samochodu na Jamajce powinno sie zaliczac do sportow ekstremalnych, a przynajmniej sportow wysokiego ryzyka. Istnieja przepisy ruchu drogowego, poznalem do tej pory dwa podstawowe. Pierwsza zasaa to zasada ruchu  lewostronnego, ale tak jest tylko teoretycznie. W rzeczywistosci jezdzi sie po tej stronie, po ktorej akurat nie ma dziur. Tej zasady nie mozna zignorowac, bo w przeciwnym wypadku urwie sie zawieszenie, nawet przy predkosci 30 km na godzine. Dziury w jamajskich drogach sa gigantyczne i jest ich bardzo duzo. Przejechalem z Kingston, stolicy Jamajki do Port Antonio, niewielkiego miasta na polnocy kraju. Poruszalem sie autostrada A4 wzdluz wybrzeza. Z mapy wynikalo, ze jest to ewidentnie jedna z najlepszych drog w kraju. Nie bede jej jednak porownywal do zadnych drog w Polsce, bo tego sie nie da porownac. Przypomnialo mi sie za to, jak pojechalismy z Paula z Polanczyka do Lwowa na wycieczke autobusowa. Tam tez jechalismy droga, ktora na mapie miala status autostrady. W Polsce taka droga miala by co najwyzej kolor zolty (przypomne, ze na polskich mapach gorsze sa tylko dogi biale, a lepsze pomaranczowe, czerwone i autostrady). Gdyby Ukraincy chcieli jednak poprawic sobie humor co do jakosci swoich drog, to powinni przyjechac na Jamajke. Ale moze lepiej niech nie przyjezdzaja, tylko pracuja nad swoimi drogami. Polacy tez powinni raczej wzorowac sie na drogach niemieckich niz ukrainskich, albo nie daj Boze jamajskich.
Druga zasada drogowa na Jamajce jest zasada pierwszenstwa przejazdu. Tutaj ona jednak brzmi "kto pierwszy ten lepszy". Jesli zatem ja pierwszy znalazlem sie po tej stronie drogi, na ktorej nie ma dziur, to ja mam pierwszenstwo, nawet jesli dla mnie jest to prawa strona, a dla Ciebie lewa, czyli przepisowa. Generalnie Meksyk, a raczej Jamajka. Cale szczescie, ze samochod ma automatyczna skrzynie biegow, bo jezeli mialbym uwazac na ruch lewostronny, dziury i jeszcze zmieniac biegi, to moglbym sie pogubic.
Te drobne niedogodnosci w prowadzeniu samochodu rekompensuja jednak obledne widoki wzdluz dogi. Blekitne wody oceanu, okragle zatoczki wdzierajace sie na kilkaset metrow wglab ladu i zarosniete puszcza wzgorza wyrastajace prosto z wybrzeza. Widoki zapieraja dech w piersiach. Prowadzenie samochodu tez go zapiera. Jezeli sie obie te czynnosci polaczy, to.... Coz, jestem po tych dwoch dniach troche niedotleniony. Niestety w miejscach, gdzie widoki sa najpiekniejsze droga jest tak waska, ze nie ma sie gdzie zatrzymac i zrobic zdjecia.

Moja przygoda z Jamajka zaczela sie tak naprawde juz na lotnisku w Kingston. Polacy, zeby wjechac potrzebuja wizy wjazdowej, biletu wyjazdowego z Jamajki oraz pieniedzy na pobyt. Wszystko to ze soba mialem. Okazalo sie jednak, ze bilet do nastepnego miejsca podrozy nie wystarczy. Konieczny jest bilet powrotny z Jamajki do wlasnego kraju. Urzedniczka na lotnisku byla bardzo mila, ale dosyc nieprzejednana, takie przepisy. Nie trafial do niej argument, ze ja do kraju bede wracal za jakies 7 miesiecy i nie dokonca jeszcze wiem skad. Moze i ten arkument do niej jednak trafial, ale coz, takie przepisy. Stwierdzila, ze sa dwie opcje - albo kupie bilet z Jamajki do Polski, albo ona mnie bedzie musiala odeslac. Na moj argument, ze taki bilet bardzo duzo by mnie kosztowal a z niego bym w ogole nie skorzystal odpowiedziala, ze jej tez nie stac na kupowanie mi biletu do Polski, w zwiazku z czym wbila mi do paszportu niezbedna wize. Poradzila tylko, zebym nastepnym razem mial bilet powrotny do Polski.

Dostawszy sie juz oficjalnie na Jamajke wypozyczylem samochod (typowo jamajski - Toyote Yaris, tyle ze sedan i w automacie) i ruszylem w kierunku Port Antonio. Nie chcialem zostac w Kingston, bo miasto jest wielkie i miejscami bardzo niebezpieczne. Z Kingston do Port Antonio jest ok. 150 km, ale biorac pod uwage stan drogi pokonanie jej zajmuje ponad 4 godziny. Nie udalo mi sie przejechac calej drogi wczoraj, nie chcialem jechac po zmroku, wiec zatrzymalem sie po ok poltorej godzinie jazdy w malym hotelu nad morzem. Hotel ulokowany przepieknie, wszystkie pokoje maja widok na ocean, slychac szum fal uderzajacych. o brzegi zatoczki. Uwielbiam dzwieki morza, ale teraz juz wiem, ze sa one urzekajace przez pol godziny, moze godzine. Jezeli za to fale rabia o brzeg przez cala noc, to troche utrudnia to spanie.

Po przyjechaniu dzisiaj do Port Antonio poszedlem na miasto. Musze przyznac, ze w tlumie tubylcow, bedac jedynym bialym (pozostalych kilku widzialem tylko w zacisznej restauracji w porcie), nie czulem sie zbyt pewnie. Jest bardzo glosno, ludzie na ciebie patrza, czesc cie zaczepia, a ty nie wiesz, czy chca ci cos sprzedac, zaoferowac taksowke, oszukac, czy po prostu przyjaznie pogadac. Mowia niby po angielsku, ale jakos inaczej, rozumiem pojedyncze slowa, to polaczenie angielskiego i jezykow afrykanskich. Mysle, ze potrzebuje jeszcze troche czasu, zeby zaczac sie czuc swobodniej wsrod tubylcow, to w koncu moje pierwsze zetkniecie z nimi.

2 komentarze: