Kraje

wtorek, 8 marca 2011

Nurkowania ciąg dalszy

Życie na Kajmanach płynie własnym, powolnym rytmem. Po 7 śniadanie, o 8 wejście na łódź i płyniemy do pierwszego miejsca nurkowego. Pierwsze nurkowanie, przepłynięcie do drugiego miejsca i drugie nurkowanie. Powrót do bazy ok. godziny 12. Lunch, odpoczynek przy basenie lub na plaży, kolacja, ewentualnie piwko przy barze. Odpoczynek w pokoju i spanko.

Jak widać wiele świata tutaj zaobserwować się nie da (przynajmniej tego ponad powierzchnią wody), więc i nie bardzo jest o czym pisać. Zakładam jednak, że pośród osób czytających mojego bloga znajdą się i tacy, którzy nigdy nie nurkowali, więc przybliżę może zasady, na których nurkowanie się odbywa.

Do nurkowania (a dokładnie do płetwonurkowania) potrzebny jest odpowiedni sprzęt, do którego zalicza się:
- automat nurkowy - taki pajączek - zestaw czterech rurek gumowych z różnymi końcówkami i różnym przeznaczeniem. Podłącza się go do butli, dwie rurki są zakończone ustnikami i służą do oddychania pod wodą (jeden ustnik podstawowy, jeden zapasowy), jedna rurka podłączona jest do kamizelki i służy do napełniania jej powietrzem, jedna zakończona jest ciśnieniomierzem i służy do kontrolowania ilości powietrza w butli
- butla ze sprzężonym powietrzem (nie tlenem, jak się powszechnie uważa, ale zwykłym powietrzem), dzięki której mamy czym oddychać pod wodą
- kamizelka, która utrzymuje nam na plecach butlę, ale jednocześnie służy do regulowania wyporności pod wodą, jest podpięta do butli i można do niej napuścić powietrza, dzięki czemu będziemy się wynurzać
- balast, czyli pas z ołowianymi odważnikami, dzięki którym możemy się w ogóle zanurzyć pod wodę. Bez dodatkowego balastu siła wyporności słonej wody utrzymywałaby nas na powierzchni i nawet dodatkowe obciążeni w postaci butli (która swoje też waży) nic by nie pomogło. Ja w czasie nurkowania zakładam na siebie dodatkowe 8-9 kg balastu
- pianka, czyli kombinezon nurkowy, którego głównym celem jest utrzymanie ciepłoty ciała, ale również chroni przed obtarciami lub poparzeniami pod wodą (niektóre korale są parzące)
- maska, dzięki której w ogóle możemy coś pod wodą widzieć
- płetwy, które umożliwiają nam poruszanie się

Sprzęt można mieć własny, ale można też go wypożyczyć w bazie nurkowej. Ja mam własną piankę i maskę, ale nie wziąłem ich na wyjazd, żeby nie targać ich po całym świecie.

W ciągu jednego nurkowania wykonuje się dwa lub trzy nurkowania (zwykle dwa). Każde z nich trwa od 45 do 60 minut. Długość nurkowania zależy przede wszystkim od głębokości, na którą schodzimy. Im głębiej nurkujemy, tym więcej powietrza zużywamy i tym szybciej musimy wrócić na powierzchnię. Pomiędzy nurkowaniami należy zrobić przerwę ok 40-60 minut. Większość nurkowań rekreacyjnych odbywa się na głębokości od 20-30 metrów. Oficjalny rekord świata w nurkowaniu, ustanowiony w 2005 roku należy do Nuno Gomesa, który zszedł na głębokość 318,25m! Zejście zajęło mu 12 minut, wyjście prawie 7 godzin (musiał zatrzymywać się na przystanki dekompresyjne, za chwilę o nich parę słów).

Podwodny świat nie jest naturalnym środowiskiem dla człowieka, dlatego jest parę zasad i czynności, o których trzeba pamiętać, żeby zminimalizować ryzyko jakichkolwiek problemów pod wodą.

Po pierwsze - ciśnienie w uszach. Każdy, kto zanurkował nawet na 2 metry w basenie wie, że woda gniecie w uszy. To normalne, ciśnienie wody wpycha nam błonę bębenkową do środka i trzeba temu przeciwdziałać wyrównując ciśnienie w uszach. Jak to robić? Bardzo prosto, zatykamy nos palcami i dmuchamy w niego mocno. Powietrze, nie mając innego ujścia dostaje się do uszu i wyrównuje ciśnienie wody działające od zewnątrz. Co jeżeli tego nie zrobimy? Ano nic, po prostu na głębokości ok. 5 metrów popękają nam bębenki. Ale spokojnie, po ok. 6 miesiącach odrastają. Ciśnienie trzeba zatem wyrównywać co chwilkę, ale zwykle nie ma z tym problemów. Problemy pojawiają się, jeżeli gdzieś w kanalikach pomiędzy nosem a uszami jest jakaś niedrożność. Dlatego właśnie jednym z najważniejszych przeciwwskazań przeciwko nurkowaniu jest zwykły katar.

Po drugie - objętość powietrza w płucach. Powietrze pod wpływem ciśnienia na większych głębokościach zmniejsza swoją objętość. W przeciwnym kierunku, kiedy zmniejszamy głębokość, powietrze się rozpręża i objętość zwiększa. Trzeba zatem cały czas regulować odpowiednio objętość powietrza w płucach, ponieważ jeżeli nabierzemy powietrza na głębokości 10 metrów, zatrzymamy je w płucach i zaczniemy się wynurzać, to na powierzchni powietrze będzie miało dwa razy większą objętość. Problem polega na tym, że w klatce piersiowej ani nie ma miejsca na dwa razy większe płuca, ani płuca nie mają takiej elastyczności, więc do tego momentu po prostu by je rozerwało, jak balon, który za mocno nadmuchamy. Poziom powietrza w płucach reguluje się poprzez zwykłe, swobodne oddychanie, zatem generalnie nie ma z tym problemu. Pamiętać należy tylko, żeby nigdy, przenigdy powietrza w płucach nie zatrzymywać. Jeżeli zatem w sytuacji kryzysowej, zabraknie nam powietrza na jakiejś głębokości i musimy się szybko wynurzyć, to trzeba pamiętać o tym, żeby robiąc to wypuszczać cały czas powietrze z płuc.

Ostatnie ryzyko związane z nurkowaniem to dekompresja. W trakcie nurkowania na większe głębokości zwiększa się stężenie azotu we krwi (co oczywiście nie jest naturalne) i wynurzając się trzeba stopniowo to stężenie zmniejszać. Robi się to poprzez tzw. przystanki dekompresyjne, które polegają po prostu na spędzeniu określonego czasu na określonej głębokości. Długość i głębokość przystanków zależą od tego, jak głęboko zeszliśmy uprzednio w trakcie nurkowania. Jeżeli nurkuje się do 30 metrów, to dekompresja w ogóle nie występuje, więc nie trzeba się tym martwić. Jeżeli natomiast schodzi się głębiej, np. na 318,25 metra, to trzeba spędzić prawie 7 godzin na wychodzeniu.

No tak, z trzech powyższych akapitów wynika jasno, że jak się nurkuje, to albo uszy mogą popękać, albo rozerwie nam płuca, albo dostaniemy choroby dekompresyjnej (sam nie wiem, jakie są jej objawy, ale to nic przyjemnego i może być śmiertelne). Prawda jest jednak taka, że wykonywanie opisanych powyżej czynności jest pod wodą banalnie proste i nie stanowi żadnego problemu, tyle tylko, że należy bezwzględnie o tym wszystkim pamiętać.

Po co zatem takie straszne męczarnie? Po to, żeby zobaczyć fantastyczny, zupełnie inny, ale pełen życia świat.   Nurkowanie jest dla mnie przeżyciem tak zupełnie innym, od tego, co przeżywamy na co dzień, prawie czymś metafizycznym. Zupełnie inaczej pracują zmysły - słychać tylko miarowe dźwięki własnego oddechu,poza tym zupełna cisza, nos jest zatkany, kolory zupełnie inne niż na powierzchni, poza tym wraz z głębokością stopniowo zanikają. Do tego ruch, zupełnie swobodny, można się obracać, robić salta, płynąć z głową w dół, zupełnie jak w stanie nieważkości. Bo tak naprawdę to jest stan nieważkości, równoważymy siłę przyciągania siłą wyporności i wisimy, tyle, że nie w powietrzu, ale w wodzie. Ale czy to robi taką różnicę?

A co można pod tą wodą zobaczyć? Wrzucam kilka kolejnych zdjęć:



Na tym zdjęciu jest rekin, choć słabo widoczny, bo był dosyć głęboko (na 40 metrach, 10 m niżej ode mnie) i dosyć daleko (jakieś 20 metrów ode mnie). Po kliknięciu w zdjęcie i powiększeniu może być go lepiej (w ogóle) widać.

Tutaj już nie ma wątpliwości. Na głębokości 12 metrów, ok 1,5 metra ode mnie

Murena, uwielbiam to zwierzę. Dosyć niebezpieczna, ale widzi tylko na jakieś 30 cm, więc wystarczy trzymać się poza polem rażenia







A to nie wiem, co za ryba. Jakaś duża.



5 komentarzy:

  1. kurcze Miś ale masz tam fajnie ^^
    a ta Murena to z tego co pamiętam to jest ten wredny zgred z syrenki Arielki co pomagał czarownicy : D
    kurcze ładne te ryby na Kajmanach, szczególnie ta na końcu :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta Ryba na końcu to nie jest z rodziny waleni? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No,ale mogłeś się trochę uczesać do zdjęcia i uśmiechnąć się!:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę bardzo fajnie napisano. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń