Kraje

piątek, 4 marca 2011

Kingston - stolica Jamajki

Wrocilem do Kingston, stolicy Jamajki, skad jutro z samego rana lece na Kajmany. Podroz powrotna z Port Antonio wzdluz wybrzeza byla rownie emocjonujaca co jazda w przeciwnym kierunku, choc musze przyznac, ze sie wyrobilem i jezdze juz duzo sprawniej. Tyle tylko, ze jak sie czlowiek czuje pewniej to jedzie szybciej, jak jedzie szybciej to musi szybciej zauwazac dziury i innych kierowcow, piekne widoki szybciej mijaja, na wszystko trzeba szybciej reagowac. Krotko mowiac, poziom adrenaliny pozostaje bez zmian. Po drodze odwiedzilem Reach Falls, przepiekne wodospady slodkowodne (ciekawe, czy gdzies na swiecie sa wodospady slonowodne...), ukryte w dzungli, dostepne tylko tym, ktorym uda sie do nich dojechac. Zeby do nich dojechac, trzeba zjechac z autostrady (ktorej jakosc opisywalem poprzednio) na droge nizszej kategorii (ktorej jakosci mozecie sie tylko domyslic). Dojechanie na miejsce Yariska, ktora niestety nie ma napedu na 4 kola, bylo zatem nie lada wyczynem. No ale dojechalem, widoki przepiekne (podziele sie, jak tylko predkosc internetu mi na to pozwoli, mam nadzieje, ze juz na Kajmanach), rekompensujace stres zwiazany z dojazdem.

W Kingston odstawilem samochod do wypozyczalni i pojechalem do samego miasta do zarezerwowanego z lotniska hostelu. Okazuje sie, ze Jamajke mozna zwiedzic nie majac zarezerwowanego zadnego noclegu, wszystko udalo mi sie zalatwic praktycznie z biegu, po przyjechaniu do kolejnych miejsc. Kingston jest najwiekszym miastem Jamajki (750 tys. mieszkancow) i jednoczesnie najniebezpieczniejszym. Dziennie maja tu miejsce 3 morderstwa, ale glownie na tle handlu narkotykami, wiec turystom to raczej nie grozi. Grozi im natomiast napad albo porwanie, dlatego do pewnych dzielnic nie wolno sie po prostu zapuszczac. Po miescie mozna sie poruszac tzw. Route Taxi, ktore roznia sie od zwyklych taksowek tym, ze jezdza tylko pomiedzy dwoma punktami miasta w te i z powrotem, zabierajac po drodze tylu pasazerow, ile sie zmiesci. RT poruszaja sie pomiedzy roznymi punktami, wiec mozna nimi dojechac praktycznie w kazde miejsce w miescie. Trzeba tylko wiedziec, z ktorego miejsca odjezdza taksowka w oczekiwanym przez nas kierunku. Do miejsca, z ktorego moglem wrocic do hostelu poprowadzila mnie starsza pani, szlismy ok 20 minut. Samemu w zyciu bym tego miejsca nie znalazl.

Tak na marginesie, chodzac po Kingston (po Port Antonio zreszta tez) mozna sie ujarac samymi tylko oparami marihuany. Legendy o Jamajce i trawie nie sa wcale przesadzone, one nie dorastaja do rzeczywistosci. Smieszne jest to, ze palenie trawy wcale nie jest tutaj legalne. Ale co maja zrobic, zamknac wszystkich Jamajczykow do wiezienia?

Jutro rano mam samolot na Kajmany. Tam czekaja mnie pierwsze w trakcie tej podrozy nurkowania. W koncu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz