Kraje

sobota, 5 marca 2011

Pożegnanie z Jamajką

Wiem, powinno być "pożegnanie z Afryką", ale Jamajczycy to naród przywieziony przez kolonizatorów z Afryki, zresztą afrykańskie korzenie widać i w języku i w kulturze (Rastafarianie czczą Heile Selassiego, byłego cesarza Etiopii), zatem prawie się zgadza.

Parę ostatnich obserwacji z Jamajki, a dokładnie z lotniska w Kingston na niecałą godzinę przed odlotem.

Jamajka to biedny kraj, widać to na ulicach. Ludzie często nie mają pracy, przesiadują w mieście albo przy drodze. Zaskakujące jest jednak, jak w takich krajach rozwinięte są niektóre gałęzie gospodarki. Wszędzie widać na przykład reklamy telefonii komórkowej, zresztą wszyscy używają komórek, a niemała część z nich, i to w cale nie najzamożniejsza korzysta z Blackberry, na co w Polsce pozwolić mogą sobie póki co tylko businessmeni (a także businesswomeni, szczególnie taki jeden businesswomen). Bardzo dobrze rozwinięta jest także sieć banków i bankomatów. Placówki bankowe są zadbane i eleganckie i często kontrastują z otoczeniem. Nie ma także problemu z bezprzewodowym internetem, co prawda płatnym, ale pokrycie kraju jest bardzo dobre (np. teraz na lotnisku korzystam z bezpłatnego internetu bezprzewodowego, w Warszawie, NY i Miami musiałbym za to płacić). Reszta (szpitale, urzędy, sklepy, restauracje) jest już wyraźnie zaniedbana.

Ludzie są generalnie wyluzowani, nigdzie się nie spieszą, cieszą się życiem, jakkolwiek skromnie mogą je przeżyć. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich, widać często na ulicach twarze bardzo zafrasowane, smutne. Większość jest jednak pozytywnie nastawiona do życia. W takich sytuacji pojawia się pytanie, na ile praca, pieniądze, są im potrzebne do szczęścia. Żyją na granicy ubóstwa, albo wręcz w nędzy, czego nikt z nas nie chciałby doświadczyć, z drugiej jednak strony zazdrościmy im tego lekkiego podejścia do życia. Z trzeciej strony właśnie takie podejście powoduje, że w tym ubóstwie pozostają, bo za bardzo pracowici nie są. Swoją pracę wykonują powoli, przecież jak nie teraz, to później się ją skończy. Bieda napędza przestępczość, która w takich miastach jak Kingston jest gigantycznym problemem. Jak się nie pracuje a trzeba z czegoś żyć, to najłatwiej jest to ukraść, albo zatrudnić się przy czymś, co przynosi łatwy, duży, choć ryzykowny zysk - np. przy handlu narkotykami. Poza tym w Kingston zauważyłem dużo salonów gry, mini kasyn. Tam też można łatwo zarobić dużo pieniędzy, co z tego, że ryzyko przegranej jest wielkie, a szanse na wygraną minimalne. Jeśli się wygra, to jest się szybko bogatym, choć najczęściej na krótko. Albo Kapuściński, albo Cejrowski pisał o tym, że ludzie z krajów trzeciego świata mają tendencję do szybkiego korzystania z tego, co życie przyniesie. Jeżeli się coś upoluje, to trzeba to w całości od razu zjeść, bo nie ma lepszego miejsca na przechowanie mięsa niż własny żołądek. Podobnie, jak się coś zarobi, to trzeba od razu to wydać, nie ważne na co. Pracownicy, kiedy dostają tygodniówkę, idą od razu na targ albo do baru i wszystko wydają. Godzinę później nie mają już nic na życie na kolejny tydzień.

1 komentarz:

  1. Nadawałbym się normalnie do tej Jamajki - już puściłem pensje i jestem szczęśliwy...tylko nie mam blackberry...

    OdpowiedzUsuń