Kraje

niedziela, 27 lutego 2011

Miami Vice

Miami to zdecydowanie miasto słońca, lansu i dobrej zabawy. W ciągu dnia życie koncentruje się na plaży i w restauracjach na Ocean Drive (ulica biegnąca wzdłuż plaży). Wieczorem przenosi się całkowicie do klubów i przy Ocean Drive i w głębi miasta. Miasto jest dokładnie takie, jak na filmach (Nowy Jork zresztą też, choć oba się od siebie mocno różnią). Deptakami przechadzają się opaleni ludzie o wspaniałych (i oczywiście mocno odsłoniętych) ciałach. Co ciekawe, dobrze zbudowanych facetów jest tu nawet więcej niż kobiet o ładnych figurach. Ulicami powoli suną bajeczne fury, najczęściej kabriolety, z głośników płynie głośna muzyka, a kierowca i pasażer rozglądają się po deptaku, polując wzrokiem na jakieś gorące sztuki. Na deptaku można za to zobaczyć małą, uśmiechniętą, czarnoskórą dziewczynkę (tak ze 3-4 latka) w koszulce z napisem: "I'm in Miami Bitch"

Co prawda nie wypatrzyłem jeszcze Sonny'ego Crocketta, ale już wiem, gdzie parkuje samochód:

Ok, wszyscy, którzy oglądali Miami Vice wiedzą, że Sony nigdy by do takiego rzęcha nie wsiadł. Wybrałby z pewnością któreś z poniższych aut (zdjęcia zrobione wzdłuż jednej ulicy na odcinku ok. 200 m):







Panowie, jeżeli Wy szukacie miejsca, w którym moglibyście spędzić czas bardzo kulturalnie, posłuchać poezji, poczytać ciekawe książki, zobaczyć wystawę malarstwa impresjonistów to musicie koniecznie przyjechać do Miami, naprawdę warto. Dowód poniżej:


Cóż, takie właśnie jest Miami. Jutro wyprawa na bagna Everglades. Jeżeli ktoś pamięta Akademię Policyjną 5 - misja Miami Beach, to tam właśnie rozgrywała się finałowa scena pościgu na ślizgaczach.

4 komentarze:

  1. Lece do Ciebie bracie. Jak chcesz to jedz na te bagna a je se zostane w mieście :))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Na twój komentarz właśnie czekałem pod tym postem, nie zawiodłeś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka, pozdrowka z Zell Am Zee, jest fajnie ale nie ale nie tak gorąco ... :) musze spadac, zona wchodzi do pokoju ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też uważam,że w tych Stanach jest bardzo sympatycznie ,chyba kupię swojej żonie takie czerne botki,rękawiczki i gorsecik!:))

    OdpowiedzUsuń