Kraje

sobota, 23 kwietnia 2011

Peru

Opuściłem Peru półtora tygodnia temu, 23 kwietnia po trzech tygodniach pobytu. W moim pierwotnym planie podróży rozważałem ominięcie tego kraju. Nie wiem w sumie dlaczego, ale teraz wiem, że był to bardzo głupi pomysł.

Peru jako kraj jest znacznie przyjemniejszy od Wenezueli, przede wszystkim ze względu na ludzi. Są dużo bardziej otwarci na innych, przyjaźni i pomocni. Kraj jest dużo bardziej turystyczny, więc pewnie to także ma spore znaczenie. Jego mieszkańcy znają wagę turystyki, także w ich własnych portfelach, więc chętniej turyście pomogą, licząc na minimalny chociaż napiwek, niż go okradną. Kraj jest biedny, więc kwitnie drobna przestępczość, przede wszystkim kradzieże, ale jeżeli się o tym wie i uważa się na swój dobytek to nie powinno się nic stać. Ryzyko bycia postrzelonym czy porwanym nie jest znaczące (choć będąc zupełnie szczerym takie sytuacje również się zdarzają). Peru było krajem stosunkowo słabo skolonizowanym przez Hiszpanów (choć ostatecznie również przez nich podbitym), dlatego duża część ludności jest rdzenna, pochodzenia prekolumbijskiego (sprzed odkrycia Ameryki przez Kolumba). Z wyglądu bardziej przypominają Indian (choć sami zastrzegają, że nie są Indianami, Indianie jak sama nazwa wskazuje żyją w Indiach), chodzą w tradycyjnych, kolorowych strojach (szczególnie starsze kobiety), mówią językiem Quechua, tym samym jakim posługiwali się Inkowie (w tym momencie, kiedy to napisałem, zdałem sobie sprawę, że Quechua to także marka ubrań i sprzętu sportowego sprzedawanego przez sklepy Decathlon... ciekawe, czy rdzenni mieszkańcy Andów mają swój udział w zyskach) i noszą tradycyjne kapelusze - albo szpiczaste, albo zupełnie płaskie. Często sprzedają wyroby własnego rzemiosła, albo pozują do zdjęcia z małą lamą na rękach, za co liczą na napiwek.

Peru jest krajem demokratycznym o gospodarce rynkowej. Ekonomia, choć nie bardzo silna, jest dosyć stabilna. Jej podstawą jest górnictwo, jako że kraj, którego dużą część stanowią góry, bogaty jest w różnego rodzaju rudy. Waluta Peru, Sol (a właściwie Nowy Sol, zresztą podobnie jak u nas, gdzie oficjalna nazwa waluty to co prawda Złoty, ale po denominacji sprzed kilkunastu lat skrót zmienił się z PLZ na PLN zyskując przymiotnik "nowy") podlega w pełni działaniom rynku, przez co jego kurs jest płynny i aktualnie utrzymuje się w okolicach 2,80 za dolara amerykańskiego, czyli praktycznie 1 do 1 w stosunku do Złotego Polskiego (nowego). Politycznie kraj jest demokratyczny, co zresztą miałem okazję sam zaobserwować, ponieważ 10 kwietnia, w trakcie mojego pobytu w Arequipie miały miejsce wybory. Wybory prezydenckie i parlamentarne w Peru odbywają się zawsze równolegle, kadencja obu instytucji jest identyczna i wynosi 5 lat. Kampania wyborcza była bardzo żywa i interesująca. Nie śledziłem jej w telewizji, więc nie mam porównania, ale to co działo się na ulicach bije Polskie kampanie na głowę. Praktycznie całe miasta, wszystkie budynki, każdy kawałek muru (i nie tylko) pokryte były plakatami wyborczymi. Na każdym rogu znajdowało się otwarte biuro wyborcze któregoś z kandydatów a po ulicach jeździły samochody z megafonami na dachach zachęcając do głosowania na swojego kandydata. Możecie sobie wyobrazić, że jeżeli na skrzyżowaniu spotkały się dwa samochody różnych kandydatów, to walka odbywała się na decybele a nie na argumenty. Szczególnie ciekawy był jeden z kandydatów na prezydenta, a to z trzech powodów. Po pierwsze dlatego, że ma polskie korzenie. Po drugie dlatego, że nazywa się Kuczyński (proszę się nie doszukiwać literówki, "u" jest dokładnie tam gdzie powinno być). Po trzecie zaś dlatego, że dostał się do drugiej tury wyborów, która będzie miała miejsce w czerwcu i ma szansę zostać prezydentem Peru.

Z punktu widzenia historycznego i turystycznego Peru to kraj Inków. Imperium to istniało co prawda zaledwie niecałe 200 lat, ale odcisnęło zdecydowanie najmocniejsze piętno na kulturze i historii kraju. Istniały oczywiście cywilizacje przedinkaskie (jak chociażby opisywana przeze mnie cywilizacja Nasca), ale zdecydowana większość muzeów i miejsc archeologicznych dotyczy imperium Inków. Inkowie mówili językiem Quechua, czcili słońce jako swojego głównego boga. Ich religia nie była jednak monoteistyczna, oddawali także na przykład hołd górom, ofiarując chociażby im wysoko w hierarchii urodzone dzieci. Przez większość czasu trwania imperium jego stolicą było Cusco. Pod wpływem naporu Hiszpanów Inkowie zmuszeni byli jednak opuścić to miasto i przenieść stolicę do dżungli do miasta Vilcabamba, gdzie bronili się jeszcze przez prawie czterdzieści lat. Państwo Inków przestało istnieć w 1572 roku, podbite ostatecznie przez Konkwistadorów.

Kraj jest bardzo ciekawy, o bogatej historii. Wiele można zwiedzić, wiele zobaczyć. Jest morze, są wysokie góry, pustynie, jest dżungla (w którą się tym razem nie zapuszczałem). Jeśli będziecie się wybierać w dłuższą podróż po Ameryce Południowej i przyjdzie Wam do głowy pominięcie Peru (wiem, pomysł głupi, ale czasem do głowy może przyjść) to przemyślcie to jeszcze raz. Naprawdę warto tutaj zawitać i poświęcić na ten kraj sporo czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz