Kraje

sobota, 2 kwietnia 2011

Powrót do (względnej) cywilizacji

Po ponad tygodniu spędzonym w dżungli z krótką przerwą na incydent z plecakiem w Ciudad Bolivar wróciłem do cywilizacji. Z delty Orinoko dostałem się do Puerto La Cruz, miasta położonego na wybrzeżu morza karaibskiego, będącego bazą wypadową na Isla de Margarita, ulubionego miejsca wypoczynku turystów. Nie wybierałem się na wyspę, ale chciałem poświęcić ostatnie dwa dni w Wenezueli na romowę z rodziną przez Skype’a, uzupełnienie bloga (zacząłem już dostawać maile ze skargami na brak nowych wpisów), zrobienie prania.

Powrót do cywilizacji był jednak dosyć stresujący. W cywilizacji potrzebna jest bowiem gotówka, a ja jej już nie miałem (ostatnie pieniądze zaoszczędzone w Ciudad Bolivar na darmowym noclegu o którym pisałem cześniej wydałem na dotarcie do Puerto La Cruz). Wybranie pieniędzy z bankomatu nie jest w Wenezueli wcale sprawą prostą, ponieważ rząd (jak to na socjalistyczny rząd przystało) stara się kontrolować obieg gotówki w kraju, wskutek czego największe kolejki nie są do sklepów a do bankomatów. Będąc turystą trzeba się mocno po nich nachodzić, żeby w końcu wybrać pieniądze (zwykle trzeba odwiedzić około dziesięciu i wybróbować kilka kart zanim uda się przeprowadzić transakcję). Ja do tego miałem zablokowaną główną kartę (bank odczytał moją transakcję na Kajmanach jako podejrzaną i automatycznie zablokował kartę), pozostałe dwie nie działały w tutejszych bankomatach (choć mogłem nimi płacić w tych nielicznych miejscach, w których były terminale). Do tego zablokowany miałem również telefon (nie pamiętałem, a właściwie w ogóle nie zapamiętałem PINu, bo to nowy numer), więc nie mogłem zadzwonić do banku i wyjaśnić sprawy. Udało mi się jednak skontaktować z Paulą przez Internet i wysłała mi numery potrzebne do odblokowania telefonu. Potem odblokowałem kartę, wypłaciłem pieniądze i odetchnąłem z ulgą. Gotówka w obcym kraju jednak się przydaje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz